wczasy, wakacje, urlop
27 February 2013r.
Latem w cichy, słoneczny dzień wyszukajmy sobie kawałek kamienistego dna Bałtyku w pobliżu Międzyzdrojów, Ustki, Rozewia lub Orłowa i w kostiumie kąpielowym wejdźmy do wody. Gdy zmącona naszymi stopami woda odpłynie, będziemy mogli się przypatrywać mieszkańcom tego kawałka morza. Przede wszystkim rzucą się nam w oczy rozmaite rośliny czystozielonej barwy. W wodzie unoszą się wydłużone, dość szerokie, rozdęte gazami, delikatne wstęgi taśmy; kołyszą się onew takt poruszania się fal. O wiele delikatniejsze, niemal nitkowate są plechy innej zielenicy, pięknej gałęzatki. Obie te rośliny, tak wdzięczne w swym rodzimym środowisku, wyjęte z wody — są brzydkie, pokurczone i oślizgłe. Między nimi chwieje się nieznacznie duży, oliwkowobrunatny krzak morszczynu pęcherzykowatego. Właśnie odchylił się on na bok i udało się nam zobaczyć, że cały trzyma się kamienia tylko malutką przylgą. Zatrzymajmy się (nieruchomo) w jednym miejscu i poczekajmy chwilę, może zobaczymy poruszające się między roślinami niektóre zwierzęta. Oto po chwili obserwacji przepłynął przed nami jeden i drugi kiełż, podobny trochę do maleńkiego raczka, tylko pływający jakoś inaczej, jak gdyby trochę bokiem. Płynie szybko, przebierając nogami, ale jednak nie dość zwinnie, gdyż oto dosięga go otwarta paszcza wężykowato wydłużonej ryby. Jest to jedyna w naszym morzu ryba żyworodna, węgorzyca. Nasz okaz jest jeszcze młody, ponieważ długość jego wynosi ledwie 10 cm. Dorosłe mogą dorastać nawet do 40 cm długości. Nagle między kamieniami przewinął się wężowatym ruchem mały, smukły węgorzyk. Prawdopodobnie wypłoszyliśmy go z jego kamienistej kryjówki, gdzie przesiaduje w dzień. Węgorz jest bowiem nocnym zwierzęciem, nie znosi światła dziennego i dlatego też przez długie wieki był tematem wielu bajek. Nie wiedziano bowiem, gdzie żyje i gdzie się rozmnaża. Dopiero dzięki kilkunastoletnim badaniom duńskiego uczonego Johanna Schmidta dowiedzieliśmy się o dziwnej historii życia węgorza. Okazało się, że dorosłe węgorze z naszych rzek i jezior wędrują dla odbycia rozrodu wiele tysięcy kilometrów, aż hen, do Morza Sargassowego, tj. do zachodniego Atlantyku. W czasie tej wędrówki nie odżywiają się zupełnie, a po rozrodzie giną. Drogę powrotną odbywają tylko ich przezroczyste, listkowato spłaszczone larwy, które u zachodnich brzegów Europy przekształcają się już w maleńkie węgorzyki. Rozejrzyjmy się teraz uważnie po większych kamieniach. Z pewnością znajdziemy na nich znane nam już niewielkie, ciemne małże, omułki jadalne, przyczepione do podłoża specjalnymi nitkami (bisiorem). Szukajmy dalej. Spróbujmy unieść kilka większych kamieni. Na spodniej stronie znajdziemy oprócz omułków i wielu uwijających się kiełży prawdopodobnie także pełzające po kamieniach drobne ślimaki, jak błotniarki, rozdepki i wieżyczkowate wodo- żytki. Na niektórych kamieniach zauważymy, być może, delikatną, popielatą siateczkę mszywiołu bałtyckiego. Pokrywa ona nie tylko kamienie, ale i inne osiadłe organizmy, jak plechy morszczynu, omułki i jeszcze jakieś białawe, stożkowate skorupki. Dopiero widząc na innym kamieniu takie same skorupki czyste, poznajemy, iż są to skorupki pąkłi bałtyckiej. Zanurzone w wodzie pąkle próbują co pewien czas wysuwać ze skorupki swoje piórkowate odnóża. Opuszczając nasze stanowisko' zabierzmy ze sobą parę kamyków z pąklami oraz plechą morszczynu. Będziemy wtedy mogli kontynuować na brzegu nasze obserwacje