kwatery w Polsce

wczasy, wakacje, urlop

Pomorze wiek XVI

25 July 2012r.

Wiek XVI charakteryzuje się w całej Polsce dalszym rozwojem gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej: rolnictwo rozwijało się w oparciu o folwark uprawiany rękami i sprzężajem poddanych chłopów. Proces ten, choć z opóźnieniem, dotarł i do Prus Królewskich, a więc i na tereny ziemi puckiej. Wszyscy jednak badacze są zgodni, że rozwój tego typu gospodarki pańskiej był na Pomorzu powolniejszy niż na pozostałych ziemiach Korony leżących w dorzeczu Wisły. Jako przyczyny tego stanu rzeczy podaje się bardziej rozwiniętą gospodarkę towarową, wysokie ceny na zboże, które czyniły opłacalnym korzystanie z pracy najemnej, a nie dążenie do zdobycia per fas et nefas darmowej siły roboczej chłopów. Inną cechą charakterystyczną było istnienie tutaj zamożnego chłopstwa, co było związane z nierozdrabnianiem gospodarstw kmiecych. W powiecie puckim największą powierzchnię uprawną zajmowała własność królewska, skupiająca 37 osad o powierzchni około 952 łanów (1 łan = 16,8 ha), nie licząc dużych połaci lasów i nieużytków. Na te dobra składały się dawne posiadłości książąt pomorskich powiększone przez Krzyżaków drogą kupna lub konfiskat. Posiadłości monarchy i państwa były najczęściej, jak to już wspomniałem, wydzierżawiane ludziom zasłużonym i majętnym, czyli starostom. Ten jednak rzadko osobiście zarządzał nimi lub gospodarował, przekazując uprawnienia na swego urzędnika — podstarościego. Było to wynikiem pełnienia różnych funkcji urzędowych, co nie pozwalało na osobiste doglądanie gospodarstwa. Wbrew jednak opinii starosto-wie-magnaci nawet z daleka czuwali nad swoimi dzierżawami wysyłając swoim zastępcom bardzo szczegółowe instrukcje, jak mają postępować z poddanymi lub jakie posunięcia gospodarcze należy zrobić, aby zwiększyć dochody. Brak dochodów, a przede wszystkim brak żywej gotówki to stała bolączka polskich królów, senatorów i zwykłej szlachty. Dobra szlacheckie obejmowały 46 osad, ale o powierzchni tylko 756 łanów. Były to przeważnie niewielkie wsie, podzielone jeszcze między paru właścicieli; rzadko spotykało się szlachtę paru-lub kilkuwioskową. Do zamożniejszej szlachty należeli w XVI i następnych wiekach Krokowscy. W końcu XVI stulecia duże posiadłości skupili w swoim ręku w starostwie puckim Wejherowie, a w XVIII Przebendowscy, przybysze z Pomorza Zachodniego. Dobra kościelne składały się z 31 osad o powierzchni 807 łanów. Zwarty kompleks na północno-zachodnim krańcu powiatu zajmowały posiadłości cysterek, a następnie benedyktynek żarnowieckich, obejmujące 9 wsi bez przysiółków. Miasto w przywileju lokacyjnym otrzymało 60 łanów, ale część ich sprzedało, właściwiej — odstąpiło starostom. Ponadto dużą powierzchnię zajmowały lasy miejskie w rewirze Kępina. Najlepiej strukturę własności w powiecie puckim uzmysłowią dane procentowe. I tak dobra królewskie zajmowały 36,9°/<», duchowne 31,2%>, szlacheckie — 29,3°/o, miejskie — 2,6%>. Nic więc dziwnego, że królewszezyzny odgrywały na tym terenie najważniejszą rolę. Można też to samo powiedzieć inaczej, że posiadłości wielkiej własności zajmowały 68,1% powierzchni uprawnej, czyli przeszło 2/3 uprawianego areału. Tworzenie folwarków w królewszczyznach zbiegło się z momentem oddania ich w dzierżawę Stanisławowi Kostce w 1546 r. W starostwie puckim był wtedy tylko jeden folwark, na którym zebrano zaledwie 75 korcy żyta i 73 korce jęczmienia. Ale starosta dbał o gospodarkę folwarczną więcej niż poprzednicy, bo wysiał 60 korcy żyta i 18 korcy jęczmienia. Szybko też powstają następne folwarki. Zakładanie jednak folwarków zmuszało do zdobycia rąk potrzebnych do ich uprawy i sprzężaju. Przed każdym przeto użytkownikiem stanęła droga wyboru: albo najmować służbę, albo zmusić chłopów do odrabiania pańszczyzny i to w większym wymiarze niż dotychczas. Następnie problemem wcale nie prostym było zdobycie ziemi pod założenie folwarku. Nie uprawianej przecież nie było, bo wykorzystywali ją chłopi. Zacznijmy więc od rozpatrzenia tego zagadnienia. Ziemię zdobywano różnie. Czasami zabierano tzw. pustki, czyli gospodarstwa opuszczone przez dotychczasowych gospodarzy, czasem drogą zamiany z sąsiadami. Na przykład folwark w Mrzezinie założono na pustkowiu Karlikowo, a pieleszewski na gruntach szlacheckich, które uzyskano drogą zamiany, folwark pucki istniejący od czasów krzyżackich powiększyli starostowie przez włączenie pustek i kupno ziemi od miasta. Zdarzały się jednak daleko drastyczniejsze metody. Starosta Jan Kostka, który był niewątpliwie dobrym gospodarzem, dbającym o interesy powierzonego mu starostwa i o swoje własne, nie wahał się zegnać chłopów z ich gospodarstw w Mrzezinie i poszerzyć o ich areał obszar folwarku. Gburzy zaś zostali obróceni w zagrodników, tzn. zostawiono im działki (ogrody) kilkumorgo-we, ale zobowiązano do pracy darmowej lub za wynagrodzeniem na nowo powstałym folwarku. Był to niewątpliwie gwałt i wyzysk, ale tak postępowano w owym czasie powszechnie. W czasie lustracji królewszczyzn pomorskich w 1565 r. komisarze królewscy zalecali nawet ten sposób powiększania powierzchni folwarków. Ciekawą rzeczą jest to, że starosta swój postępek usiłował wytłumaczyć tym, jakoby chłopi mrzezińscy kradli ryby. Wydaje się jednak, że był to tylko pretekst, aby pod jego osłoną zdobyć ziemię i większą niż dotychczas ilość rąk do pracy. Ogrodnicy bowiem byli daleko po-datniejsi na żądania pańszczyzn niż gburzy — samodzielni chłopi. Zapotrzebowanie na ręce robocze rozwiązywano także w inny sposób. W 1552 r. skarżą się chłopi wsi Gnieżdżewa, Łebcza, Strzelna, Mieroszyna, Swarzewa, Połczyna na starostę, że zwiększa im wymiar odrobków i daniny w zbożu. Król osobnym listem nakazuje staroście zaniechanie tego procederu, ale widocznie nie odnosi on skutku, skoro wkrótce potem w 1565 r., we wsiach tych chłopi odrabiają pańszczyznę, której dotąd w takim wymiarze nie mieli. Chłopi królewszczyzn byli jednak w lepszym położeniu niż w innych kategoriach dóbr, ponieważ mogli zanosić skargi do króla na starostów. Nie zawsze były one skuteczne, ale stanowiły pewien hamulec dla bezwzględnego wyzysku. Mieszkańcy wsi szlacheckich nie posiadali tego prawa, ponieważ król nie ingerował w spory między poddanym a panem. Zostawała więc chłopom jedyna droga — walka. Szczególnie dotkliwą jej formą było zbiegostwo. Opuszczenie przez chłopa gospodarstwa pozbawiało właściciela rąk roboczych, a ponadto gospodarstwo takie było mocno zdewastowane i wymagało dużych nakładów, aby je na nowo zagospodarować. Chłopi pomorscy mieli ułatwione możliwości ucieczki, ponieważ granice państw ościennych były blisko. Inną formą walki klasowej chłopów, trudną do opanowania, bowiem często nieuchwytną, było niedbałe odrabianie pańszczyzny powodujące niskie plony. Gospodarka folwarczna była jeszcze w drugiej połowie XVI w. słabo rozwinięta na tym terenie. W starostwie było w 1570 r. pięć folwarków: w Pucku, Pieleszewie, Mrzezinie, Łebczu i Rekowie. Wszystkie one z wyjątkiem puckiego powstały za rządów Jana Kostki. Możemy więc powiedzieć, że był on tym starostą, który zapoczątkował tu gospodarkę folwarczno-pańszczyźnianą. Początkowo pańszczyzna była nieokreślona. Chłopi nie byli obowiązani do odrabiania pewnej, stałej liczby dni w tygodniu bezpłatnie; dwór zwoływał chłopów na folwark w zależności od zapotrzebowania na pracę. Pańszczyzna tygodniowa sprzężajna zostanie wprowadzona na przełomie XVI i XVII w., a może nawet później. Podobne stosunki panowały w dobrach duchownych, a nawet szlacheckich. Stwierdzoną rzeczą jest to, że folwarki rycerstwa były mniejsze niż majątki duchowieństwa i królewszezyzny. W dobrach szlacheckich spotykamy folwarki, a raczej folwarczki we wsiach Smolno, Sławutowo, Lisewo, po dwa znajdowały się w Ustarbowie i Parszkowie. Niewątpliwie nie jest to lista pełna, ponieważ powinny były być i w innych wsiach rycerskich niewielkie folwarczki obrabiane przy pomocy zagrodników tak najemnych, jak i pańszczyźnianych. W dobrach klasztoru oliwskiego najstarszym, bo sięgającym czasów książąt pomorskich, był folwark w Wielkim Starzynie. W dobrach zakonnych żarnowieckich najstarszy i najlepiej zagospodarowany folwark znajdował się we wsi klasztornej. Wysiewano na nim w 1590 r. przeszło 41 łasztów żyta i 4 łaszty jęczmienia, a hodowano powyżej 700 owiec i przeszło 110 świń. W tym czasie panowała już wszędzie trójpolówka, tzn. całą powierzchnię uprawną dzielono na trzy pola, jedno obsiewano zbożami ozimymi, drugie jarymi, trzecie ugorowało. Ze względu na jakość gleby uprawiano przede wszystkim żyto i owies, następnie jęczmień, w mniejszych ilościach pszenicę; siano także groch, tatarkę, len i konopie. Stosunkowo duży areał przeznaczano pod jęczmień; w starostwie puckim uprawa jego wiązała się z rozwiniętą produkcją piwa, do którego wyrobu nieodzowny był słód jęczmienny. Możemy przypuścić z dużym prawdopodobieństwem, że ten rodzaj zboża był sprzedawany przez chłopów mieszczanom puckim, którzy warzyli zeń piwo. W 1565 r. w młynie słodowym puckim przemielono 266 łasztów 40 korców jęczmienia (1 łaszt = 60 korców), a więc przeszło 473 tony. Było to bardzo dużo. Najwyższe plony dawał owies — od trzech do czterech ziaren, jęczmień do trzech ziaren, nieco niższe plony dawało żyto. Biorąc pod uwagę jakość gleby w starostwie, plony te można uznać nawet za zbyt niskie. Urzędnikom starościńskim zależało raczej na ujawnieniu lustratorom niższych plonów, a nie faktycznych. Z warzyw znanych na tym terenie wymienić należy cebulę, bób, ogórki, dwa rodzaje kapusty czarną i białą i inne. Dużą rolę odgrywała rzepa spełniająca do pewnego stopnia rolę ziemniaka, którego jeszcze w tym czasie w całej Polsce nie znano, a który zaczynał być uprawiany dopiero w Niderlandach. Uprawiano rzepę tak w ogrodach warzywnych, jak i na polu. Sadownictwo było rozwinięte słabo — o większej ilości drzew owocowych nie słyszymy w tym czasie i to nie tylko w dobrach królewskich. Najprawdopodobniej na przeszkodzie stał nie sprzyjający klimat. O inwentarzu żywym na folwarkach królewskich nie mamy danych. Źródła stwierdzają tylko lakonicznie, że był on dostateczny, czyli zaspokajał potrzeby. Dla gospodarstw chłopskich możemy przyjąć, że miały one również inwentarz wystarczający. Hodowano konie, woły i krowy, owce, świnie i drób, przede wszystkim kury i gęsi. Woły i konie stanowiły siłę pociągową, z tym że wołami posługiwano się do uprawy roli, końmi zaś do zaprzęgów przy wszelkiego rodzaju przewozach. Ponieważ częstym zjawiskiem było trudnienie się chłopów furmaństwem, więc zdarzało się, że liczba koni była wyższa niż dyktowała to potrzeba gospodarstwa rolnego. Posiadanie własnej pary koni należało także do dobrego tonu, świadczyło bowiem o pozycji gospodarza we wsi. Gospodarka nabiałowa nie była rozwinięta, bo było stosunkowo niewiele krów, liczba ich była ściśle uzależniona od zasobów paszy, które można było zgromadzić na zimę. Ówczesne krowy rasy miejscowej dawały do 700 1 mleka rocznie. Tylko bardzo dobrze prowadzone gospodarstwa (folwarki) miały obory krów holenderskich. Właśnie w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych XVI w. zaczęły one pojawiać się na Pomorzu w dobrach ekonomii malborskiej, a stąd zaczęły rozprzestrzeniać się na południe. Łączyło się to niewątpliwie z pojawieniem się osadników z dalekich Niderlandów. Owce hodowano przede wszystkim dla wełny, podobnie jak i kozy. Powszechnie hodowano świnie. Jesienią wyganiano je do lasów na buczynę i żołędzie, dlatego chłopi płacili za użytkowanie pastwisk leśnych tzw. żerowe. Świnie i wieprze bito jesienią, zostawiając tylko nieliczne sztuki na zimę, znowu ze względu na małe zasoby paszy.

ocena 3.6/5 (na podstawie 17 ocen)

wczasy, pomorze, historia, morze